24-05-2009 17:56
Ekstraklasa na finiszu
W działach: Piłka Nożna | Odsłony: 2Dobra, przejdę zatem do tego, czym się chciałem z Wami tutaj podzielić. Polska piłka straciła na prawdę wiele przez wszystkie afery korupcyjne. Wśród moich znajomych wiele osób twierdzi nawet, że nie ma w Polsce drużyny, która nie kupuje meczy. Jednak notki tej nie będę poświęcał ocenie tego twierdzenia - po prostu uważam, że nie mnie to oceniać. Opowiem natomiast o przedostatniej kolejce Ekstraklasy, która zapewniła mi na prawdę wiele emocji. Najwięcej uwagi poświęcę pojedynkowi, który miałem okazję zobaczyć na własne oczy, lecz napiszę również jak to wyglądało na innych boiskach - przynajmniej jeśli chodzi o wynik.
Wszystkie mecze leciały o tej samej godzinie, zatem musiałem wybrać jeden. Jako kibic Lechii, zdecydowałem się obejrzeć mecz mojej drużyny z Wisłą Kraków - potencjalnym kandydatem na mistrza. Dla obydwu tych drużyn ważne było zwycięstwo - dla Lechii, gdyż walczy o utrzymanie i trzy punkty w tym spotkaniu mogłyby okazać się zbawienne. Dla Wisły natomiast, by spokojnie wyjść na ostatni mecz - w przypadku wygranej, mistrz już prawie na pewno trafiłby do Krakowa. Wszystko zaczęło się idealnie dla mojej drużyny, 18 sekunda dośrodkowanie Mysony, zamiesznie w polu karnym, najszybszy okazuje się Buzała i pakuje piłkę do bramki - 1:0! Dalej, do końca pierwszej połowy następowała wymiana ciosów - mało skuteczna. Do przerwy 1:0 dla Lechii. Po przerwie mogliśmy obejrzeć zdeterminowaną Wisłę, która chce wygrać. Skutkiem jest bramka - lewe skrzydło, Patryk Małecki przy piłce. Pierwsza próba wrzutki zatrzymana przez Krzysztofa Bąka (pechowo, piłka trafiła go ... powiedźmy, że tam gdzie mężczyzna nie lubi jak go coś trafia), jednak druga próba już udana - piłkę strąca Brożek, ta pomiędzy nogami Mysony trafia w słupek i wpada do bramki. 1:1. Warto tutaj jeszcze wspomnieć, że minutę przed bramką kuriozalnym błędem "popisał się" Pawełek - piłkę wycofaną przez Marcelo puścił pomiędzy nogami. Na jego szczęście piłka trafiła w słupek i mógł odetchnąć z ulgą, że nie został bohaterem Gdańska. Remis nic nie dawał obydwu drużynom, zatem obydwie rzuciły się do ataku - to musiało się skończyć bramką. I tak się stało, gdyż w 65 minucie wspaniały rajd po prawym skrzydle przeprowadził Kaczmarek, wbiegł w pole karne, gdzie powalony został przez Jirsaka. Rzut karny dla Lechii! Do piłki postawionej na przysłowiowym "wapnie" podchodzi Karol Piątek i nie myli się - po ziemi, w lewy róg i jest 2:1 dla Gdańszczan. Potem jeszcze wspaniały rajd Kowalczyka, który wbiega w pole karne, podaje do Wiśniewskiego i ... nad poprzeczką. W tym momencie byłem pewien, że nic nie zatrzyma Lechii. Niestety byłem w błędzie. Na skraju pola karnego faulowany jest Zieńczuk, minutę mamy 77. Poszkodowany postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość i trafia przy prawym słupku bramki Kapsy. Remis. Tak to się jednak nie skończyło, gdyż na boisku zaczął coraz pewniej sobie poczynać Wojciech Łobodziński. 82 minuta, na lewym skrzydle ponownie Małecki. Jego wrzutka ląduje w głąb pola karnego, prosto na głowę Lobo, który główką kieruje piłkę w długi róg biało-zielonej bramki. 2:3 i Lechia z nikłymi szansami na korzystny wynik. 4 minuty później Lechia nie była już nawet na kolanach - Patryk.M znowuż bez najmniejszych problemów wrzuca piłkę. Ta trafia na nogę Lobo, który leciutko ją podbija i z powietrza uderza ponownie w długi róg. 4:2 i Wisła wygrywa. Sytuacja po meczu jest taka, że Lechia musi wygrać z Piastem, a wyniki Cracovii i Górnika Zabrze muszą być dla niej korzystne (tj. obydwie drużyny muszą przegrać). Wisła natomiast musi zdobyć tylko punkt w ostatnim spotkaniu, by cieszyć się z obrony tytułu Mistrza Polski. Mimo wszystko spotkanie było niezwykle ciekawe i jak dla mnie kandyduje na mecz kolejki.
Drugi mecz, który toczony był na wysokim poziomie, to starcie Polonii Warszawa z Lechem Poznań. Tutaj obydwie drużyny również potrzebowały zwycięstwa - Polonia, by być bliżej europejskich pucharów, Lech, by zdobyć mistrza. 55 minuta i jest 2:0 dla Polonii. Mimo wszystko Lech się nie poddaje i w ciągu 6 minut doprowadza do wyrównania. Jeszcze kolejne 2 minuty i 3:2 dla Polonii! Cały mecz zakończył się wynikiem ... 3:3 i Lech musi liczyć na porażkę Wisły.
Ważnym meczem było również starcie Legii ze Śląskiem. I o ile Śląsk nie miał o co walczyć, to już Legia owszem - by myśleć o mistrzostwie, obowiązkiem było zwycięstwo. Zaczęło się dobrze, bo po bramce Rzeźniczaka w 14 minucie było 1:0. Jednak w ostatnie słowo należało do Śląska, bo w 69 minucie bramkę zdobywa mocnym strzałem pod poprzeczkę Marek Gancarczyk. Mecz zakończył się wynikiem 1:1 i Legia żegna się z tytułem.*
Reszta spotkań miała równie ciekawe wyniki. Arka remisuje z GKS Bełchatów 1:1 i nadal ma szanse się utrzymać. Cracovia z Górnikiem bez bramek, dzięki czemu obydwie drużyny są w dobrej sytuacji przed ostatnią kolejką. Ruch wygrywa 2:0 z ŁKS'em i tym samym gwarantuje sobie następny sezon na najwyższym szczeblu. Taka sama sytuacja jest z Piastem, bo po wygranej 2:0 z Odrą nie ma się czego obawiać. No i jeszcze Jagiellonia, która przegrywa z Bytomską Polonią 0:1.
Sytuacja przed ostatnią kolejką - mamy dwóch kandydatów na mistrza, gdzie większe szanse ma Wisła. Natomiast kandydatów do spadku mam 6 i tak na prawdę nie wiadomo jeszcze kto spadnie. Uff ... jeśli ktoś mi teraz powie, że Polska liga jest nudna, to .... to ... a niech se mówi - prawda jest inna. :) Poniżej bramki z meczu Lechia - Wisła. Głównie ze względu na bramkę Łobo.
No i nie mogę się oprzeć, by nie wrzucić tego:
*pogrubiona część tekstu była edytowana, ze względu na drobne nie dociągnięcia. Przepraszam ;)